Prawie każdy ma lub miał w swoim komputerze lub smartfonie coś pirackiego, jestem tego pewien. Jak nie grę, to program, zripowaną płytę muzyczną, serial, czy cokolwiek innego, co zostało pobrane a nie zakupione. Polacy mają już taką mentalność, że wszystko chcieliby mieć za darmo- no bo po co iść do kina na film i wydawać ponad 20zł, albo czekać, aż pojawi się na DVD i płacić 50zł, a później raz obejrzeć i starczy? Można dziś z torrentów, czy warezów spokojnie pobrać w zasadzie wszystko co się ukazuje w edycjach elektronicznych i za nic nie płacić. A jak to się ma w przypadku gier i aplikacji na Androida? Może czasami zjawisku piracenia winni są sami twórcy, którzy zniechęcają do wydania na ich produkcję paru złotych? Okazuje się, że niestety jest w tym pewien sens i racja. Wymieniamy główne grzechy deweloperów.

1. Brak wersji trial

Jaką mamy pewność, że kupowana przez nas apka będzie dobrej jakości i będzie działała na naszym smartfonie bez wieszania się i zacinania? Bardzo dobra praktyka nakazuje twórcom programów wydawanie wersji trial lub lite. Gracz ma możliwość sprawdzenia, czy np. nowy Need For Speedbędzie u niego dobrze działał i jeśli gra się spodoba, jest szansa, że zakupi pełną wersję.
Warto przy tym zaznaczyć, że braku wersji próbnych nie usprawiedliwia możliwość zwrotu pobieranego pliku w ciągu 15 minut od zakupu, bowiem nie każdy w tym czasie zdąży pobrać nieraz bardzo dużą apkę, a poza tym jest ryzyko, że się nie zdąży. Bez triala ani rusz.

2. Nachalne reklamy

Są tacy twórcy, którym zależy, aby ich produkt spodobał się i w razie zainteresowania użytkownik zakupił go, ale są i tacy, którzy męczą jak się tylko da, byle człowiek we frustracji sypnął groszem. Nie ma nic gorszego niż nachalnie wyskakujące reklamy, które mają zachęcić do kupienia wersji bez tych wszystkich banerów i pop-up’ów. Jeśli tworzycie takie apki, to nigdy o nich nie napiszemy na Droidku. Ale macie okazję się poprawić  Mobilne piractwo 10 grzechów głównych deweloperów

3. Przekłamane filmiki i screeny

Reklama jest dźwignią handlu, więc dobre zaprezentowanie swojej twórczości w Google Play jest wskazane. Dobre, nie oznacza jednak wybujane i przekłamane, jak niektóre filmiki i screeny z gier. Czasami są one sztucznie wyrenderowane, przedstawiają jakieś obrazy i scenki raczej z arkusza grafika a nie tego, co kupujemy. Inni zaś robią w drugą stronę, też źle – nie dodają w ogóle screenów ani nawet głównego baneru, a później zastanawiają się, czemu jest mały popyt. Obrazki przedstawiające rzeczywisty wygląd gry/aplikacji i obraz główny to podstawa, a nam łatwiej jest wtedy zrobić wpis o takiej produkcji.

4. Oszukiwanie z ocenami

Oceny są chyba drugim po wrażeniach z obejrzenia screenów czynnikiem decydującym o tym, czy daną grę/aplikację zakupić, czy nie. Niestety, są i twórcy, którzy w grze oferują np. dodatkowe złoto czy przedmioty za wystawienie oceny “5″ w Google Play. Do czego to prowadzi, widzimy na screenie poniżej:

ściemy w ocenach na Google Play

Gra wyszła do luftu? To nic, dajmy trochę złota za “5 gwiazdek” i się sprzeda!

 

Jeśli gracze mają być uczciwi i uczciwie kupować apki na Androida, to przede wszystkim deweloperzy powinni ich do tego uczciwie zachęcić. Numeranci będą skazani na wieczne potępienie, bo internet nie zapomina.

5. Ograniczanie kompatybilności

Wystarczy tu wspomnieć wydaną tylko na tablety Magickę z której nagraliśmy gameplay. Ok, mam tablet, gra na nim śmiga. Ale okazuje się, że po skopiowaniu pliku APK nie ma najmniejszych problemów, by grę odpalić bez żadnej ścinki na Samsungu Galaxy S+. Mało? Część apek wydawanych jest na urządzenia z procesorami Tegra (rozumiem, po to, by była pewność płynnego działania) i na moim SGS+ nie ruszają. Ale wystarczy wgrać odpowiednie sterowniki (absolutnie nic skomplikowanego) i okazuje się, że wcale nie muszę wydawać kasy na lepszy smartfon bo gra działa. Dlaczego więc twórcy tak ograniczają swoje aplikacje, albo nawet wprowadzają ograniczenia regionalne, przez co dane apki nie są dostępne w Polsce?

6. Przegięte mikropłatności

Wiecie ile kosztuje określany mianem “najbardziej opłacalnego” pakiet monet w Icy Tower 2? 450zł  Mobilne piractwo 10 grzechów głównych deweloperów
Klasycznym zaś przykładem upadku przez mikropłątności jest Zenonia od Gamevil. Pierwszą część można było kupić i była wspaniała. Sequel i kolejne części wprowadziły zaś opłaty za byle głupoty i z free to play zrobiło się pay to win. Stworzono nawet specjalne lewe sklepiki – aplikacje dodające oszukane złoto. Pojawiła się krytyka graczy i serwisów takich jak nasz i ostatecznie Koreańczycy trochę zmienili rozgrywkę, ale plama pozostała.

7. Bardzo wysokie ceny

To pewnie dość subiektywna opinia, bo nie dość, że każdy ma inne zasoby finansowe i dla jednego 10zł to dużo, dla innego to grosze, to przecież deweloperzy mają prawo zażądać za swój produkt tyle ile tylko sobie zażyczą. Tak samo jak sklepikarz kupujący w hurtowni banany za 1zł/kg może je wystawić w swoim kramie za 5zł. Zdarzają się jednak takie gry jak Final Fantasy III, która kosztuje 56zł. Nie uważam, by nie była warta tych pieniędzy, bo to przecież długie godziny zabawy i wysoka jakość, ale podejrzewam, że większości polskich graczy zwyczajnie nie stać na taki wydatek i obniżka ceny mogłaby się pozytywnie odbić na sprzedaży.

8. Mała liczba promocji

Niby są obniżki gier i aplikacji, ale dla zwykłego użytkownika są bardzo trudne do odnalezienia. Wiecie np. że trwa promocja na doskonałe Another World? Coś o tym nie słychać i tak naprawdę jedyne, udane akcje promocyjne to te organizowane przez Google – duże obniżki, duży wybór i fajne pozycje do kupienia za grosze. Czasami liczy się bardziej rozgłos niż zarobek i twórcy biorący udział w takich eventach najczęściej dobrze na tym wychodzą. Dla odmiany w iTunes organizowane są często promocje, podczas których przez kilka godzin można pobrać daną pozycję za darmo.

zakup gier z Google Play

Jak widać na screenie ze smartfona Malwiny, dobre promocje zachęcają
do zakupu i może mimo obniżki ceny powodują duży wzrost liczby klientów.

 

9. Słabe zabezpieczenia

Nie od dziś wiadomo, że Android jest systemem idealnym dla piratów. Wystarczy pobrać z internetu dowolny plik apk i zainstalować w telefonie, omijając w ten sposób płatności z Google Play. Słabe zabezpieczenia nie są jednak problemem tylko deweloperów apek na Androida, ale i każdej innej platformy. Ten problem był, jest i będzie, więc podejrzewam, że nie ma na razie sensu stosować super ochrony, bo ostatecznie okazuje się ona zazwyczaj tylko utrapieniem dla tego, kto legalnie kupił plik. Przykład? Kupiłem w xPiano+ i już paręnaście razy będąc w trybie offline miałem komunikat, że to wersja piracka, po czym następowało zamknięcie programu…

10. Brak wifi, pomyłki itd.

Jest jeszcze trochę powodów piracenia, które są niezależne od producentów. Jedni pobierają pliki nielegalnie na kompa, bo nie mają w domu wifi, by pobrać np. 1.5GB danych do gry Gameloftu. Innym zdarzają się pomyłki – np. pobierają plik myśląc, że to darmowa apka (miałem już taką sytuację). Czasem też okazuje się, że pożądana przez nas aplikacja już zniknęła z Google Play i nie możemy jej kupić, za to jest dostępna na torrentach. I co tu począć? 🙂

Podsumowując, nie usprawiedliwiamy piratów, ale jak widać niektóre praktyki stosowane przez deweloperów są zwykłymi strzałami w stopę i czasem naprawdę niewiele trzeba, by zyskać sympatię graczy i w ten sposób pozyskać klientów. Jeśli zaś Wy, gracze, nie macie kasy na płatne produkcje, to zawsze możecie je pobrać z forum GSMX 😉

 Android-PirateBay